sobota, 22 listopada 2014

Krasne. Krótki spacer listopadowy.

W nawiązaniu do przedostatniego postu ... 
Stawów w kształcie liter D(obro) i K(rasińskich) nie mogłam niestety sfotografować. Warto zajrzeć, np. w drodze powrotnej ze Szczytna. 

Stadnina koni w Krasnem.

Podziemia udostępniane w czasie niedzielnych Mszy.

W tej zabytkowej wieży mieści się muzeum rodu Krasińskich. Czynne w soboty od 9 do 12, w tygodniu od 9 do 14.

Konstrukcja dachu maneżu.

Jak widać.

Maneż.


wtorek, 28 października 2014

Krystalicznie czysta woda...

O urokach Warmii i Mazur chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Jeziora, lasy... Spośród 1000 jezior warto zwrócić uwagę na Jezioro Świętajno (znane też jako Jezioro Narty - od nazwy pobliskiej miejscowości Narty). 


Jezioro charakteryzuje się krystalicznie wręcz czystą wodą. Żaden ruch motorowy, zdaje się, na nim nie występuje. Ma za to, co jest raczej rzadkością, dość piaszczysty i przystępny dla dzieci brzeg. Warto korzystać z plaży z pomostem od strony Ośrodka Wypoczynkowego Rusałka w Warchałach. 

W samych Nartach - duży publiczny parking, przy jednym z zejść do jeziora smaczna i niedroga knajpa, wypożyczalnia sprzętu wodnego. Miejscowość mała.

Dla miłośników cywilizacji - do Szczytna rzut beretem. 

piątek, 24 października 2014

Skłodowskiej-Curie życie miłosne i inne przypadki. Mazowsze pełne ciekawostek - Krasne i okolice

Ostatnia wpadła w moje ręce książka Teresy Kaczorowskiej "Córka mazowieckich równin, czyli Maria Skłodowska-Curie na Mazowszu". Wcześniej nie interesowałam się bliżej życiorysem naszej polskiej noblistki, a szkoda, bo jest on naprawdę fascynujący! Do tego w wymienionej wyżej publikacji podany jest w sposób taki, że dosłownie pochłania się go w jeden wieczór. Ile to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć... Moją uwagę szczególnie przykuł wątek miłosny. Maria Skłodowska, jeszcze zanim została Marią Skłodowską-Curie, przez 3 lata (1886-1889) pracowała jako guwernantka u państwa Żórawskich na dworze w Szczukach (pow. makowski).

Źródło: www.powiat-makowski.pl
Zakochała się tu (z wzajemnością) w Kazimierzu Żórawskim - matematyku, późniejszym rektorze Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niestety pracodawcy Marii, a rodzice Kazimierza nie zaakceptowali tego związku. Obawiali się pewnego rodzaju mezaliansu. Chodziło im o to, że (o ironio losu!) przyszła noblistka nie dorównuje poziomem ich synowi... Syn - raczej stety niż niestety - woli rodziców nie potrafił się przeciwstawić. Później, podobno, widywany był w zamyśleniu pod pomnikiem swojej niedoszłej narzeczonej. 

Na tym jednak ciekawostki się nie kończą. Z okien zajmowanego pokoju na dworze w Szczukach chemiczka widziała pobliską cukrownię "Krasiniec".

Źródło: www.polskaniezwykla.pl 
Na owe czasy iście nowoczesną. Bywał w niej inny sławny Polak - Bolesław Prus. Założycielem cukrowni, której skróconą historię można przeczytać TU, był hrabia Ludwik Krasiński. Związał się on z wdową po Zygmuncie Krasińskim, autorem "Nie-boskiej komedii". Poeta związany był z Opinogórą k. Ciechanowa, w której obecnie znajduje się Muzeum Romantyzmu. Jest to urocze miejsce, które z całą pewnością warto odwiedzić. 
Źródło: www.muzeumromantyzmu.pl
Ale wracając do Ludwika Krasińskiego - był on jedną ze znanych postaci związanych z dziś nieco zapomnianą miejscowością Krasne, w której pełno jest zabytków. M. in. znajduje się tu kościół, którego podziemia (udostępniane zwiedzającym) służą za grobowiec zasłużonych mieszkańców. Obok kościoła znajduje się ciekawa, neogotycka wieża (odrestaurowana; obecnie muzeum), pozostałości dworu, zespół parkowy i stadnina koni. Atrakcją może być tutejsza kolej wąskotorowa. 
Źródło: www.krasne.pl
PS Idealny materiał na quest śladami sławnych Polaków!

niedziela, 26 stycznia 2014

Kajakiem przez Mazowsze. Wkra.

Obecna aura może nie jest zbyt sprzyjająca (choć niektórzy mówią, że - jeśli tylko woda nie jest zamarznięta - nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór), ale warto mieć z tyłu głowy, że żeby popływać kajakiem nie trzeba daleko wyjeżdżać. Wkra chyba ciągle cieszy się zbyt małą popularnością u wodniaków, a szkoda, bo wiedzie przez okolice, w których naprawdę można się zrelaksować i uciec od zgiełku miasta. Cisza, spokój, czysta woda, zielone lasy ... czego chcieć więcej?


Wkra wije się łagodnie. Szczególnie sprzyja turystyce rodzinnej. Jest idealna na pierwsze spotkanie z kajakiem. Długość trasy można dowolnie modyfikować. Optymalna wyprawa na cały dzień to odcinek Joniec - Pomiechówek (ok. 30 km). Ten dystans ukazuje różne oblicza omawianej rzeki. W zasadzie zamiast o obliczach może powinnam napisać o urokach. Nawet Judycie z "Nigdy w życiu!" się tu spodobało. Drewniany dom filmowej bohaterki stanął właśnie nad Wkrą w tutejszych lasach.




Po drodze z Jońca do Pomiechówka jest Borkowo. W sierpniu rozgrywane są tu rekonstrukcje historyczne na pamiątkę bitwy z 1920 r. 

Namiary na wypożyczalnie można znaleźć TU. Prężnie działa też przystań Sobieski. Posilić się można w zajeździe Magnolia w Pomiechówku, tuż przy moście (laureat plebiscytów prasy lokalnej na najlepszy punkt gastronomiczny).

Jeżeli energia dopisuje, można przedłużyć spływ i Narwią dopłynąć do, mojej ulubionej, Twierdzy Modlin (konkretnie Bramy Ostrołęckiej). 

No to ... za wiosło :-)

PS Nad Wkrą jest kilka fajnych gospodarstw agroturystycznych. Namiary na www.3rzeki.pl.

niedziela, 19 stycznia 2014

Tatry, Tatry ...

No i moja tęsknota za Tatrami została zaspokojona. Zakopane przywitało mnie śniegiem. Zima jednak trwała tam krótko (za to teraz Mazowsze nadrabia), nie przeszkodziło to jednak w niczym, a nawet dało szansę i na stok i na górską przechadzkę.


Odnośnie stoku - w tym roku, w wieku 28 lat po raz pierwszy w życiu spróbowałam jeździć na nartach. Szału nie ma, jednak dzięki temu doświadczeniu tym, którzy też chcą to zrobić mogę polecić stok na Nosalu. Jeżeli ktoś nie lubi za daleko chodzić, polecam nocleg w obrębie ul. Karłowicza i obiady "u Ryśka" (na przeciwko stoku - oficjalna nazwa bodajże "Marzanna": tanio, domowo i smacznie; ciekawy wystrój i jeszcze ciekawsze menu do poczytania). 



Ul. Karłowicza ma też tę zaletę, że blisko z niej do Kuźnic. Można więc zrobić sobie spacer na Kalatówki lub przy sprzyjającej aurze wejść na Nosal - niby 1200 m z kawałkiem, ale można się zmęczyć podchodząc. To właśnie były moje dwie spacerowe destynacje.



W weekend przed moim przyjazdem informowano o dwóch śmiertelnych wypadkach w Tatrach. Nie nastrajało to do odważniejszych wypraw. Dodatkowo na koniec grudnia przeszedł halny. Wiele szlaków jest zamkniętych. Efekty robią wrażenie.



Do odkryć zaliczam jeszcze litworówkę - tradycyjną, tatrzańską nalewkę. Coś bardziej oryginalnego niż oscypek. Do kupienia w Poroninie, przy trasie na Bukowinę (butelka ze zdjęcia - 75 zł, ale warto wspierać moim zdaniem lokalnych producentów).



No i właśnie - termy w Bukowinie Tatrzańskiej. Bardzo duży obiekt, ale znów nie taki super extra, a drogi strasznie. Najlepsza jaskinia z silnymi prądami. Można się nieźle wymasować, ale za tę cenę lepiej odwiedzić aquapark w Zakopanem.