środa, 16 listopada 2016

Słonecznym w stronę słońca. Z Mazowsza.

To już tylko wspomnienie, ale za to jakie piękne. Koleje Mazowieckie mają tę cudowną zaletę, że w wakacje uruchamiają szybkie i w miarę tanie połączenie z Pomorzem. I tak oto można wybrać się w tę i z powrotem na rybkę. 

W moim przypadku wybór padł na Gdańsk.

... no dobra. Może z tym słońcem to przesadziłam, ale i tak było wspaniale!

Z Dworca Głównego w kilkanaście minut można dotrzeć na starówkę. Zrobić sobie obowiązkową fotkę z Neptunem (w sezonie to nie lada wyczyn) i - w moim przypadku - równie obowiązkowo pójść na ul. Mariacką i poprzyglądać się detalom tamtejszej architektury.


Jeśli wybierzemy drugą połowę wakacji, trafimy na jarmark dominikański. Ja akurat przywiozłam sobie z niego piwo z oddalonej od morza części Polski.


Wiem, że niektórzy na szale zakupów (i ewentualnie obiedzie) zakończyć wycieczkę, ale ja po obejściu starówki wzdłuż i wszerz nabrałam ochoty na rejs wycieczkowy na Westerplatte. I tu uwaga - zamiast spod Żurawia, lepiej wystartować z drugiej strony kanałku, bo jest o połowę taniej. Nie płyniemy wtedy co prawda tak imponującą rozmiarem jednostką, ale w przypadku turystyki gabaryty nie mają znaczenia. Wrażenia są tak samo pozytywne. 






Podczas trwającego bodajże 1,5 h rejsu możemy zobaczyć z bliska m. in. wielkie okręty remontowane w tutejszej stoczni (dla człowieka z mazowieckich równin to atrakcja), Twierdzę Wisłoujście, no i oczywiście Westerplatte. 

Po zwiedzaniu, zakupach, rejsie i obiedzie nieubłaganie będzie się już zbliżać godzina odjazdu, ale ci, co się sprężą mogą jeszcze zahaczyć o słynną stocznię i Centrum Solidarności.




I tak otrzymujemy przepis na dzień pełen wrażeń.

Na koniec dodam, że do 10 grudnia można skorzystać z weekendowego połączenia stolicy z Krakowem (pociąg Dragon).  Normalny bilet w jedną stronę kosztuje 40 zł, a podróż trwa prawie tyle samo co Pendolino.

Chyba już wiem, o czym będzie następny post :)

Szkoła umarłych ... (?)

W 2013 r. mediami wstrząsnęła informacja o (cytuję) makabrycznym znalezisku w Płocku. Ekipy budowlane pracujące przy renowacji budynków najstarszej szkoły w Polsce natknęły się na ... szczątki 60 osób. 

I na tym w zasadzie sensacja (prawie) się kończy. Wystarczy doczytać, że najstarsze znalezione tam kości pochodzą z XIII w., a potem sięgnąć do historii Małachowianki (bo o niej mowa), aby dowiedzieć się, że istnieje ona od 1180 r. i powstała przy kolegiacie św. Michała. Najstarszy polski cmentarz natomiast pochodzi z wieku XVIII (notabene również znajduje się w Płocku, a przynajmniej tak piszą TU).

Fiasko kryminalnej zagwozki nie powinno jednak nikogo zniechęcić od odwiedzenia tego miejsca. Najstarsze zachowane skrzydło szkoły pochodzi z XIII w. i to właśnie w jego podziemiach możemy zobaczyć fundamenty dawnych budowli.


Śledząc dzieje grodu książąt mazowieckich, kroczymy specjalnie stworzonym nadziemnym chodnikiem, a na trasie możemy spotkać ...


... znane z mediów postaci.

Samo to może już wprawić w zachwyt, ale to nie koniec atrakcji, jakie zapewnia Małachowianka. Nawet bardziej niż podziemia zachwyciła mnie bowiem wspaniała (!!!) aula z polichromiami Władysława Drapiewskiego. Tego samego, który przyozdobił także katedrę na Wzgórzu Tumskim.


Płocka katedra


Przepiękne malowidła przetrwały do naszych czasów dzięki pierwszej kobiecie (a jakże) na stanowisku dyrektora tego LO. PRL-owskie władze za zaspokojenie palącej potrzeby rozbudowy szkoły kazały zapłacić całkowitym usunięciem, związanych z tradycjami katolickimi szkoły, malunków. Pani dyrektor przystała na tę cenę, ale jednocześnie ekipie, która miała się zająć sekularyzacją auli kazała położyć nowy tynk na specjalnej siatce, dzięki czemu odzyskanie świetności polichromii nie wymagało aż tak wiele pracy i - przede wszystkim - było w ogóle możliwe.


Z Małachowianką wiąże się wiele ciekawych opowieści. Ja ograniczę się do wymienienia niektórych jej sławnych absolwentów. A byli to m. in.: Jan Zumbach (z Dywizjonu 303), Tony Halik czy Tadeusz Mazowiecki.  A co ze "znaleziskami" opisywanymi na początku? Cóż ... podobno wciąż wieczorami można ich tam spotkać.

Wieczór z duchami mogą zapewnić nietypowi przewodnicy z Płocka Duces Mazovie.*

*Testowane na żywym organizmie.

Warto skorzystać z ich usług także przy odkrywaniu innych płockich ciekawostek ... a tych nie brakuje.**


** Patrz na przykład TU.

środa, 9 listopada 2016

Najpiękniejsze wspomnienie z wakacji

Czy jechaliście kiedyś ścieżką rowerową po Półwyspie Helskim? Nie! Zróbcie to koniecznie. 



To był dzień, w którym postanowiłam, że kupię sobie rower. Lato. Władysławowo. Byle jaka pogoda. Pomysł na urozmaicenie pobytu - wycieczka rowerowa. Zatem: wypożyczalnia rowerów, kierunek Hel. Strzał w 10! 

Ścieżka jest z kostki brukowej, więc eksperci pewnie będą kręcić nosem, ale jazda wzdłuż zatoki (i związane z tym widoki) rekompensuje wszystko. W krótki czasie można w przyjemny sposób uciec ze skomercjalizowanego do szpiku kości, popularnego "Władka".

Mnie (z racji na ograniczony czas) udało się dotrzeć tylko do Kuźnicy.




Z jednej strony mamy tam przystań, mekkę dla surferów. Po drugiej - jakże odmienną od władysławowskiej - plażę. Miłość do pierwszego wejrzenia.

Żałuję, że nie dojechałam do samego Helu (to tylko ok. 60 km, wrócić można pociągiem podmiejskim), ale przynajmniej mam już plan na następny sezon. 


Ideał na Mazurach odnaleziony

Mazury - wycieczkowy przebój grany od lat, jednak dopiero w tym roku przypadkiem trafiłam do miejsca, które mnie zachwyciło. A nazywa się ono: Królewska Sosna. Jeśli ktoś szuka cichego, spokojnego, otoczonego (grzybnym) lasem miejsca nad samym jeziorem, w którym warunki są lepsze niż w dawnych ośrodkach wypoczynkowych różnego rodzaju to polecam uwadze! 


Królewska Sosna mieści się 15 km od Mrągowa nad jeziorem Piłakno. Woda w jeziorze (przezro)czysta, wokół pachnie sosnowym lasem. Molo, ładna plaża. Do wyboru camping, domek lub pokój hotelowy. Na miejscu jest sklepik i - co bardzo istotne - pyyyyszna (!) sezonowa restauracja. 

Wiem jedno. Muszę tam wrócić. Sama tylko nie wiem, czy latem czy jesienią. Dobre miejsce dla biegaczy i miłośników dwóch kółek.