niedziela, 19 stycznia 2014

Tatry, Tatry ...

No i moja tęsknota za Tatrami została zaspokojona. Zakopane przywitało mnie śniegiem. Zima jednak trwała tam krótko (za to teraz Mazowsze nadrabia), nie przeszkodziło to jednak w niczym, a nawet dało szansę i na stok i na górską przechadzkę.


Odnośnie stoku - w tym roku, w wieku 28 lat po raz pierwszy w życiu spróbowałam jeździć na nartach. Szału nie ma, jednak dzięki temu doświadczeniu tym, którzy też chcą to zrobić mogę polecić stok na Nosalu. Jeżeli ktoś nie lubi za daleko chodzić, polecam nocleg w obrębie ul. Karłowicza i obiady "u Ryśka" (na przeciwko stoku - oficjalna nazwa bodajże "Marzanna": tanio, domowo i smacznie; ciekawy wystrój i jeszcze ciekawsze menu do poczytania). 



Ul. Karłowicza ma też tę zaletę, że blisko z niej do Kuźnic. Można więc zrobić sobie spacer na Kalatówki lub przy sprzyjającej aurze wejść na Nosal - niby 1200 m z kawałkiem, ale można się zmęczyć podchodząc. To właśnie były moje dwie spacerowe destynacje.



W weekend przed moim przyjazdem informowano o dwóch śmiertelnych wypadkach w Tatrach. Nie nastrajało to do odważniejszych wypraw. Dodatkowo na koniec grudnia przeszedł halny. Wiele szlaków jest zamkniętych. Efekty robią wrażenie.



Do odkryć zaliczam jeszcze litworówkę - tradycyjną, tatrzańską nalewkę. Coś bardziej oryginalnego niż oscypek. Do kupienia w Poroninie, przy trasie na Bukowinę (butelka ze zdjęcia - 75 zł, ale warto wspierać moim zdaniem lokalnych producentów).



No i właśnie - termy w Bukowinie Tatrzańskiej. Bardzo duży obiekt, ale znów nie taki super extra, a drogi strasznie. Najlepsza jaskinia z silnymi prądami. Można się nieźle wymasować, ale za tę cenę lepiej odwiedzić aquapark w Zakopanem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz