środa, 28 sierpnia 2013

Świętokrzyskie. Dzień 2.

Po odpoczynku w Dworku pod lipą (w okolicy jest bajecznie cicho, co uwielbiam!) czas na dalszy ciąg wyprawy. 

Dzień 2: Pińczów. 

Nowa forma relaksu: kajakiem po Nidzie. Nurt rzeki jest spokojny. Sama rzeka raczej płytka (dno piaszczyste). I kręta. Zaawansowani kajakarze rządni mocnych wrażeń pewnie będą się tam czuć, jak na spływie emerytów (bez obrazy dla emerytów). Dla mnie było OK. To był mój drugi spływ kajakowy w życiu, więc preferuję trasy komfortowe dla mojej psychiki. No właśnie - trasy. Pińczów - Chroberz (od mostu w Pińczowie do drugiego mostu w miejscowości Chroberz - jest tam przystań dla sprzętów wodnych). Według różnych źródeł: 18-20 km. Mi to zajęło niespełna 4 h, bardzo spokojnym tempem. Trzeba uważać raptem w dwóch miejscach na liny wiszące nad Nidą (nie dotykać). 

Krajobrazy dosyć urokliwe. Kajakarze mogą spotkać kaczki, czaple i ... krowy (w niektórych miejscach jest tak płytko, że rolnicy przeprowadzają je na drugi brzeg na łąki. 



Za 2 kajaki dwuosobowe wypożyczone w pińczowskim ośrodku sportu i rekreacji zapłaciłam 80 zł. Do tego dochodzi usługa transportowa - 60 zł. Muszę jednak zaznaczyć, że sprzęt (kajaki, wiosła i samochód) nie są pierwszej ... świeżości. Chyba lepiej skorzystać z usług prywatnych wypożyczalni. Ceny - z tego, co patrzyłam - są bardzo porównywalne. 

Gdyby ktoś potrzebował - niedaleko przystani w miejscowości Chroberz jest sklep. A obok niego dość osobliwa figura. Niestety nie znam jej historii. 


Jest tu też interesujący kościół.



Śladów życia turystycznego w Chrob(e)rzu nie zauważyłam. Nie sądzę, aby można było tu coś zjeść. Na obiad powrót do Pińczowa, choć i tu wybór niewielki. 

Warto za to wybrać się na spacer po Pińczowie. Mam chyba jakąś manię, bo to kolejna atrakcja turystyczna kojarzona ze szkoły (tu się dokonał pierwszy przekład Biblii na język polski). Pińczów zwany jest sarmackimi Atenami, był ważnym ośrodkiem reformacji, siedzibą Arian (warto zobaczyć drukarnię ariańską). Sporo jest tu obiektów sakralnych - kościoły, klasztory. Warto wspiąć się na wzgórze św. Anny, z którego rozciąga się piękny widok na Pińczów i Nidę (pierwsze zdjęcie w tym poście). Jest tam też kaplica z kamienia zwanego "pińczakiem". A obok niej kolejna ciekawa figura. Podobną do dwóch wspomnianych widziałam też w drodze z Pińczowa na drugi nocleg (Skowronno Górne). Od razu mi się skojarzyła droga krzyżowa z okolic Reszla, ale to tylko moje luźne domysły.

Apropos noclegu - miała być agroturystyka "Pod Bociankiem", ale ktoś przedłużył sobie pobyt i właścicielka załatwiła pokoje po drugiej stronie ulicy (państwo Bębenek - nie wiem, czy mają jakąś stronę WWW). 25 zł od osoby, a warunki super! Wszystko nowe. Kuchnia z piekarnikiem i mikrofalą. Otwarci nawet na młodych, głośnych (do dyspozycji sad oddalony trochę od domu). Naprawdę godne polecenia!

PS Niedaleko Pińczowa jest Busko Zdrój. Ten punkt mojej wycieczki pozostał niezrealizowany, acz szkoda, bo park zdrojowy i budynki sanatoriów wyglądały w Internecie kusząco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz