środa, 28 sierpnia 2013

Świętokrzyskie. Dzień 1.

Tu spędziłam długi, sierpniowy weekend. Trzeba oddalić się od Warszawy nieco dalej i na dłużej, ale warto! 

Nigdy wcześniej nie byłam w Górach Świętokrzyskich, ale już po tej wyprawie muszę przyznać, że mam ochotę wrócić tam, bo nie zobaczyłam wszystkiego, czego chciałam. Świętokrzyskie naprawdę czaruje i ma dużo do zaoferowania. Bardzo pomocny w planowaniu podróży jest serwis swietokrzyskie.travel. Z jego pomocą, wyczarowałam plan, który opiszę na blogu. Być może ktoś zechce pójść w moje ślady :-)


Dzień 1: Zagańsk - Podzamcze Piekoszowskie - Chęciny - Sobków

Wyjazd z Warszawy komfortową "siódemką". Pierwszy punkt na trasie - Zagańsk (tzn. gmina Zagańsk, miejscowość Bartków). To tu od kilkuset lat (wg różnych źródeł: od 700 do 1000) rośnie sobie słynny dąb Bartek. Musiał niejedno w życiu widzieć. Podobno Sobieski ukrył w nim swoją szablę. Pewnie pamiętacie go ze szkoły (dąb i króla), ale czy mieliście już okazję zobaczyć go na żywo? Ja nie. Dlatego to pierwszy, obowiązkowy punkt programu. Mimo, że niektórzy mogą powiedzieć "drzewo jak drzewo", na mnie zrobił wrażenie. Ma wysokość 30 m, obwód pnia przy ziemi wynosi ponad 13 m. Z racji na wiek podpiera go metalowo-betonowa konstrukcja. Bartek znajduje się przy jednej z głównych dróg w tej okolicy, jest dobrze oznakowany, a nieopodal niego jest parking, na którym można swobodnie zostawić samochód. Zobaczenie go nie wiąże się z żadną opłatą.


Kierunek Chęciny. Po drodze jednak pierwsza z licznych w Świętokrzyskiem ruin zamków i pałaców, ale są i zabytki techniki. Na przykład Samsonów. Huta z XIX wieku. Nie zatrzymuję się, jadę dalej.


Czeka Podzamcze Piekoszowskie. Pozostałości pałacu z XVII wieku usytuowane przy głównej drodze. Wstęp wolny, obiekt niestrzeżony, a co za tym idzie ... śmieci. Los zabytku smutny, niemniej jednak obiekt warty zobaczenia. 



Potem kolejna pozycja z gatunku "szkolny kanon": jaskinia Raj. Niestety nie mam żadnego zdjęcia, bo nie można ich robić w trosce o odpowiednią temperaturę i wilgotność podziemnego środowiska. Na stronie jest napisane, że trzeba zarezerwować sobie wejście i to nie jest żart. Na moich oczach wiele osób zostało odprawionych z kwitkiem. Zwiedzanie z przewodnikiem w małych grupach. Nazwa, moim zdaniem, trafiona. Jaskinia jest przystosowana do ruchu turystycznego. Przygotowany jest specjalny chodnik (podłoże równe, choć mokre) i oświetlenie. Trzeba pamiętać, że w jaskini jest chłodno, więc warto wziąć coś na siebie. Oprócz biletu (ceny podane na stronie), trzeba zapłacić za parking (jeśli nie chce się parkować w koczowniczych warunkach). Można - za dodatkową opłatą - odwiedzić Centrum Neandertalczyka. Ja nie byłam, ale podejrzewam, że dzieciom może się spodobać. 

Jestem w Chęcinach, po Jaskini pora na zamek. "Niestety" rewitalizowany. Wstęp do środka niemożliwy. Ma być tak podobno do jesieni 2014 roku. Warto wdrapać się na górę, by zobaczyć go z bliska. Jest naprawdę spory. Rozkopany jest także rynek chęciński. W okolicach centrum polecam jednak naleśnikarnię nieopodal ratusza (nazwy niestety nie pamiętam) - naleśniki i placki na słodko i wytrawne. Niedrogie i sycące. 

Jedną z atrakcji w Chęcinach jest "ścieżka mnicha". Prowadzi na zamek. Po drodze - kilka budowli sakralnych.


Z Chęcin ruszam w stronę Sobkowa, na pierwszy nocleg. Po drodze jeszcze jedne ruiny - Sobków właśnie. Jest tam restauracja i hotel, zdaje się dość ekskluzywne. Ruiny otoczone są budynkami obronnymi. Aby je zobaczyć, trzeba wejść "na podwórko". Można to zrobić bez krępacji, chyba, że pracujecie w jednej z telewizji (gdy dotrzecie na miejsce, zauważycie o co chodzi). Oprócz ruin można zobaczyć różnego rodzaju karety, sanie, powozy. Miłośnicy motoryzacji nie będą zawiedzeni ;-) Warto wetknąć nos do sali rycerskiej. Kto chce, może zakuć się w dyby.



Po tym intensywnym dniu pora na nocleg. Wybór padł na Dworek pod lipą. Rzut Beretem od Sobkowa. To prawdziwy dworek z 1911 roku z pięknym, zadbanym parkiem, w którym rośnie ponad dwustuletnia lipa. Z posesji dojście do Nidy. Miejsce piękne, spokojne. Ciche. Szczerze polecam! 50 zł od osoby za pokój dwuosobowy z własną łazienką. Do dyspozycji ogólnodostępna kuchnia. Na parterze ciekawy piec kaflowy. Za te (bardzo dobre) warunki cena przystępna. 


I póki co tyle na pierwszy ogień. Dalszy ciąg weekendu poza miastem w Górach Świętokrzyskich w kolejnym poście (lub postach).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz