Wcale nie będzie o Warszawie. Tylko o Wiśle i Wyszogrodzie, bo właśnie stamtąd 1 sierpnia o 17.00 wypłynęłam w rejs tramwajem wodnym.
Wyszogród to klimatyczne, choć nieco zapomniane, miasteczko na trasie Warszawa-Płock. W weekendy oferuje gościom godzinne rejsy tramwajem wodnym po Wiśle. Koszt? Jedyne 10 zł od osoby dorosłej, a radość bezcenna! Szczególnie, gdy dociera się na wyspę na środku ostatniej dzikiej rzeki Europy... Podsumuję tylko jednym słowem: WARTO. Więcej informacji
TU.
Miasto bez wątpienia jest "zwrócone twarzą do rzeki". Warto docenić te starania, bo dziś to, wbrew pozorom, rzadkość. W Wyszogrodzie można także odwiedzić
Muzeum Wisły. Na ryneczku obok Muzeum znajdziemy tablicę informacyjną z informacjami o najważniejszych zabytkach w okolicy (m.in. drewnianym kościele kilka km od Wyszogrodu w stronę Płońska).
Na wysokim brzegu znajduje się także tajemnicza "Szkutnia". Była zamknięta, ale wyglądała na coś w rodzaju galerii, pracowni.
Jeszcze całkiem niedawno w Wyszogrodzie istniał drewniany most, najdłuższy w Europie, wykonany podobno z drewna z pobliskiego Kampinoskiego Parku Narodowego. Rozebrano go w 1999 r. Dziś zostały po nim jedynie wspomnienia. Współczesna przeprawa nie przyprawia już o palpitację serca ;-)
Co ciekawe - w tym małym miasteczku znajdziemy
dwa kościoły katolickie. Ale i inne wyznania zostawiły tu swoje ślady. Przed wojną w Wyszogrodzie mieszkało wielu Żydów. Przypuszczam, że ich spuścizną są liczne kamienice, a być może nawet cały układ urbanistyczny.
W Wyszogrodzie, po spacerze nad rzeką, można też smacznie zjeść. Ja polecam
Gościniec Legenda.